29 marca 2015

Krakersy z ciecierzycy i amarantusa

Pisałam we wcześniejszych postach o tym, że niewiele mam ostatnio okazji by stanąć przy sterze... znaczy się przy kuchni. Więc jak już się dorwę, to szaleję, żeby znów potem mieć na jakiś czas co wspominać (i jeść ;)). Jednym z produktów ostatniej kulinarnej gorączki były krakersy z besanu (mąki z ciecierzycy) i amarantusa. Idealnie chrupiące, aromatyczne, ładniusie, bo złocisto żółte - czegóż więcej trzeba? :) Można chrupać same albo podawać z różnego rodzaju dipami lub jako dodatek do zup.

Krótko mówiąc, polecam :)

Krakersy z ciecierzycy i amarantusa
Składniki (na 2-3 blaszki)

1/2 szklanki amarantusa (surowego)
1 szklanka mąki z ciecierzycy
po 1/2 szklanki mąki kukurydzianej i ziemniaczanej + mąka do podsypania stolnicy
1 jajko
1/3 szklanki oleju
1/2 szklanki ziaren słonecznika
1/3 szklanki siemienia lnianego (całe ziarna)

Przyprawy

1 łyżeczka curry
po 1/2 łyżeczki kuminu, kminku, czarnuszki, chili i kurkumy
sól i pieprz do smaku

Wykonanie

1. Amarantus zalewam szklanką wrzątku i gotuję do miękkości (około 25 minut). Odstawiam do przestudzenia.
2. Łączę wszystkie składniki i wyrabiam ciasto. W razie potrzeby dodaję odrobinę zimnej wody. Po wyrobieniu ciasto powinno odchodzić od ręki. Będzie natomiast lekko lepkie ze względu na amarantus.
3. Dzielę ciasto na dwie części, przyprószam lekko mąką i rozwałkowuję na przysypanej mąką stolnicy na grubość około 2 mm.
4. Kroję rozwałkowane ciasto na prostokąty (mogą być trójkąty, kółka, czy co komu pasuje :) - wielkość wedle uznania).
5. Piekę 20 minut w temperaturze 180 stopni.

26 marca 2015

Placek z ciecierzycy i brukselki

Jakoś tak to z tą brukselką jest, że ma - jak szpinak - nie najlepszy PR. Nie raz w życiu słyszałam zdania w rodzaju: "Mogę jeść wszystko oprócz brukselki" (na szczęście też zdarzało mi się sprawić, że z czasem zdanie to zamieniało się w "Mogę jeść wszystko" ;), z czego jestem ogromnie dumna :)). A ja tam zawsze uwielbiałam brukselkę. Nie lubiłam innych rzeczy:

- Zupy szczawiowej, bo mi dzieci w przedszkolu powiedziały, że jest niedobra. Problem jednak dało się obejść, bo Babcia gotowała specjalnie dla kilkuletniej mnie zupę "sałatową".

- Zupy pomidorowej z powodu jak wyżej. Na szczęście sprytna Babcia specjalnie dla mnie gotowała zupę "pomarańczową".

- Papryki. Czerwonej. Serio. Nie mam pojęcia z jakiego powodu. Niechęć trwała do dnia, w którym Mama powiedziała: "Nie chcesz, to nie jedz, więcej dla mnie zostanie". No to zjadłam, co miałam zrobić? :D

No więc tych rzeczy nie lubiłam, ale brukselka? Brukselka zawsze była mniam. W zupie jarzynowej zostawiałam sobie ją na koniec, bo była najsłodsza i najsmaczniejsza ze wszystkich warzyw. No i jeszcze te fajowskie listki, które powodują, że brukselka jest źródłem zupełnie wyjątkowych wrażeń sensorycznych ;). Dlatego, ten, no. Nie chcecie, to nie jedzcie, więcej dla mnie zostanie ;) ;)

A ja sobie tę brukselkę upiekę na przykład w ciecierzycy :)

Placek z ciecierzycy i brukselki

Składniki

1/2 kg brukselki
1 szklanka mąki z ciecierzycy
2 łyżki oleju rzepakowego

Przyprawy
 
po 1/2 łyżeczki kuminu, czarnuszki i kozieradki
szczypta rozgniecionej gorczycy
1 łyżeczka musztardy
1 łyżeczka cukru
sól i pieprz do smaku

Wykonanie

1. Brukselkę myję i wrzucam do osłodzonego wrzątku. Gotuję 5-6 minut (na półtwardo).
2. W międzyczasie zalewam mąkę z ciecierzycy szklanką zimnej wody. Dodaję olej i przyprawy. Dokładnie mieszam trzepaczką i odstawiam na kilka minut.
3. Odcedzam brukselkę i przekrawam na połówki. Układam je w keksówce i zalewam ciecierzycą.
4. Piekę 45 minut w temperaturze 170 stopni. 10 minut przed końcem można posmarować wierzch odrobiną roztopionego masła lub oleju. Dzięki temu będzie po upieczeniu bardziej chrupiący.

21 marca 2015

Ziemniaki w pomidorach z fasolką i grillowaną cukinią

Jeśli chodzi o kulinarną stronę mojego życia, to, jak wspominałam w poprzednim poście, odgrywam obecnie raczej rolę konsumenta, niż producenta :). Nie chodzi tu tylko o brak czasu, ale przede wszystkim o poziom zmęczenia intelektualnego, przy którym jestem niezdolna do jakiegokolwiek dodatkowego działania koncepcyjnego w znaczeniu: co chciałabym ugotować, co trzeba w tym celu kupić i jak to rozplanować logistycznie. W lepszych momentach otwierałam lodówkę, w której nie było nic i robiłam z tego niczego dwa dania i deser. Teraz natomiast jest słabszy moment, w którym otwieram pełną lodówkę, gapię się bezmyślnie w jej zawartość, po czym zamykam drzwiczki, otwieram zamrażalnik, wyciągam jakieś wege-gołąbki czy wege-bigos i odgrzewam. Dlatego z radością i najwyższą przyjemnością daję się obecnie zaskakiwać w tym temacie. A że akurat obok jest ktoś, kto z taką samą radością i przyjemnością wymyśla, tworzy i serwuje, to nic, tylko korzystać :)

Tym razem bardzo delikatna potrawka ziemniaczano-fasolowo-pomidorowa w towarzystwie grillowanej cukinii :)


Ziemniaki w pomidorach z fasolką i grillowaną cukinią
Składniki

1 cukinia
5 ziemniaków
1 cebula
1 puszka białej fasolki w pomidorach
2 ząbki czosnku
1 mały słoiczek koncentratu pomidorowego
6-7 łyżek oleju
2-3 łyżki oliwy

Przyprawy

1 łyżeczka ziół prowansalskich
1/2 łyżeczki majeranku
szczypta tymianku
sól i pieprz do smaku

Wykonanie

1. Przygotowuję marynatę: 1 ząbek czosnku przeciskam przez praskę i mieszam z oliwą i ziołami prowansalskimi. Dodaję odrobinę pieprzu i soli.
2. Kroję cukinię wzdłuż na plastry i smaruję je marynatą. Odstawiam do lodówki na około pół godziny.
3. Ziemniaki obieram, kroję w kostkę i podgotowuję na półtwardo.
4. Rozgrzewam połowę oleju na patelni. Wrzucam pokrojoną w drobną kostkę cebulkę i podsmażam na złoto. Pod koniec smażenia dodaję pokrojony w plasterki ząbek czosnku.
5. Posypuję ziemniaki tymiankiem i podsmażam na złoto na drugiej części oleju.
6. W międzyczasie grilluję cukinię na patelni do grillowania lub w piekarniku.
7. Dodaję do ziemniaków koncentrat pomidorowy, fasolkę i majeranek i gotuję 7-8 minut od momentu wrzenia.

19 marca 2015

Półkrem z selera z pomarańczową nutką

Ostatnio z uwagi na natłok obowiązków wszelakich:
  • Po pierwsze rzadziej publikuję
  • Po drugie rzadziej gotuję
Nad jednym i drugim ubolewam niezmiernie. Dziś publikuję mimo iż nie gotowałam. Na szczęście ktoś o mnie kulinarnie dba, bo pewnie jadłabym głównie jabłka i banany. Albo batony w sytuacjach ekstremalnych. W każdym razie ktoś dba i ten ktoś zrobił ostatnio taką oto pyszną, słodką selerową zupkę.

Nie ma nic milszego, niż powrót z pracy do domu, w którym pachnie świeżo przygotowany gorący posiłek :)

Półkrem z selera z pomarańczową nutką
Składniki

5 małych selerów
2 marchewki
1/2 szklanki rodzynków
sok z 1 pomarańczy

Przyprawy

1/2 łyżeczki kurkumy
po 1/4 łyżeczki tikka masali, curry i rozmarynu
sól i pieprz do smaku

Wykonanie

1. Seler obieram, kroję w grubą kostkę i wrzucam do garnka. Dodaję obraną marchewkę (w całości). Zalewam tylko taką ilością wrzątku, żeby zakrył warzywa. Gotuję pod przykryciem.
2. Rodzynki zalewam niewielką ilością wrzątku i odstawiam do napęcznienia.
3. Po 8-10 minutach wyciągam z zupy marchewkę (powinna być półtwarda) i dodaję przyprawy. Seler gotuję dalej aż zmięknie.
4. Zdejmuję zupę z ognia i blenduję na w miarę gładką masę. Jeśli w garnku jest zbyt dużo wody, to przed zblendowaniem można trochę jej odlać i ewentualnie dodawać później po trochę, do uzyskania pożądanej gęstości.
5. Marchewkę trę na tarce a rodzynki kroję na mniejsze kawałki i dodaję wszystko do zupy (wraz z resztą wody z rodzynków, jeśli nie wchłonęły całej).
6. Dodaję sok z pomarańczy i gotowe :)

12 marca 2015

Kluseczki z batatów na musie szpinakowym

Batat jest bardzo wdzięcznym warzywem - właściwie wszystko, czego potrzebuje, żeby przynieść rozkosz podniebieniu, to odrobina tymianku i rozmarynu i 20 minut w piekarniku. Tym razem jednak postanowiłam podejść do niego z innej strony. Ugotowałam, przemieliłam i ulepiłam kluseczki. Wyszły pyszne i słodziutkie, ale żeby nie przesłodzić, podałam je na znacznie bardziej wytrawnym szpinakowym musie. Okazało się to bardzo dobrym połączeniem - na tyle dobrym, że kluseczki w okamgnieniu znikły co do jednej :)

Kluseczki z batatów na szpinakowym musie
Składniki

Na kopytka:
4 średnie bataty
1 jajko
1 szklanka mąki kukurydzianej
mąka ryżowa do podsypania
olej do gotowania
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta soli

Na mus szpinakowy:
3 szklanki liści szpinaku
1/2 szklanki jogurtu naturalnego
1 łyżka oleju
1 ząbek czosnku
szczypta płatków chili
sól i pieprz do smaku

Wykonanie

Kopytka:
1. Bataty gotuję w mundurkach na miękko, po czym obieram, przeciskam przez praskę i studzę.
2. Do ostudzonych batatów dodaję jajko, mąkę i gałkę muszkatołową. Wyrabiam masę. Jeśli będzie bardzo klejąca, można dodać jeszcze trochę mąki.
3. Dzielę ciasto na porcje mniej więcej wielkości pączka i na podsypanej mąką stolnicy formuję z każdej porcji wałek mniej więcej grubości kciuka. Kroję na 1-2 cm kawałki.
4. Zagotowuję osoloną wodę. Wlewam do niej nieco oleju. Wrzucam kopytka partiami. Po wrzuceniu mieszam drewnianą łyżką, żeby nie przywarły do dna. Gotuję około 5 minut od wypłynięcia.

Mus:
1. Czosnek obieram, kroję w plasterki i podsmażam na złoto na oleju.
2. Dodaję szpinak. Smażę chwilę (do zwinięcia liści).
3. Dodaję jogurt i blenduję na mus.

Podaję kluseczki na gorącym musie. Posypuję siekanym szczypiorkiem i papryką.

Kluseczki z batatów na szpinakowym musie

8 marca 2015

Zielony koktajl owocowo-szpinakowy

Koktajle to zimowe koło ratunkowe, więc póki wiosna nie obrodzi najróżniejszymi warzywami i owocami, blender będzie pracował nieustannie i niestrudzenie. Inna rzecz, że kiedy już wiosna obrodzi, to blender też pewnie nie spocznie, bo kto raz poznał moc koktajli, ten już nie będzie umiał się z nimi rozstać ;).

U mnie dziś baaaardzo zielono, lekko rozgrzewająco i bardzo zdrowo.

Zielony koktajl owocowo-szpinakowy
Składniki

1 szklanka liści szpinaku
3 dojrzałe kiwi
1 dojrzałe awokado
2 banany
2 szklanki soku jabłkowego
1/2 szklanki migdałów
mały kawałek (1-2 cm) imbiru
1/2 łyżeczki kardamonu

Wykonanie

1. Owoce obieram i kroję na kawałki.
2. Imbir obieram i trę na tarce.
3. Wszystkie składniki wrzucam do blendera i miksuję.

1 marca 2015

Jabłkowo-bananowe muffiny z kaszy jaglanej

Jak to często bywa przy okazji weekendu - albo się idzie w gości, albo się gości przyjmuje. Niezależnie od wybranej opcji dylemat dla opcji gluten free wege jest niemal ten sam: jak ugościć gości u siebie, albo jak ugościć siebie u gości :). Nie żeby specjalnie mi zależało na zajadaniu się słodyczami (ile się potem trzeba napracować, żeby bilans energetyczny wyszedł na zero), ale jakoś tak mi przykro, że gospodarzom jest przykro, że ja tylko te mandarynki i winogrona. Więc piekę :)

Tym razem postanowiłam, że wrócę do czasów prehistorycznych, kiedy to wypiekałam wypiek dla wypieko-opornych, znaczy się muffiny. Pomyślałam, że mąka nie musi być wcale bazą nie do zastąpienia - a zastąpić ją spróbowałam kaszą jaglaną. I wyszło, co miało wyjść - smacznie, łatwo, stosunkowo szybko i właściwie to najzupełniej zdrowo :)

Jabłkowo-bananowe muffiny z kaszy jaglanej

Składniki

1,5 szklanki suchej kaszy jaglanej
2 duże banany
2 jabłka
1 szklanka mąki kukurydzianej
1 szklanka mleka
2 łyżki mielonego siemienia lnianego
1/4 szklanki oleju
2 łyżki miodu
1 łyżeczka cynamonu
płatki migdałowe do posypania

Opcjonalnie:
1 puszka kajmaku do nadziania babeczek dla łasuchów :)

Wykonanie

1. Kaszę dokładnie płuczę pod zimną wodą, a następnie obficie przelewam wrzątkiem.
2. Zalewam kaszę 3 szklankami nieosolonego wrzątku i gotuję do wchłonięcia całej wody. Lekko studzę.
3. Jabłka trę na tarce o grubych oczkach (nie obieram), a banany (obrane :)) kroję na kawałki.
4. Kaszę i banany przekładam do kielicha blendera, dodaję mleko i olej i mielę na w miarę gładką masę o konsystencji mniej więcej gęstej śmietany. Jeśli masa jest zbyt gęsta (zbija się w kulę), dodaję nieco wody do osiągnięcia pożądanej konsystencji.
5. Dodaję pozostałe składniki i dokładnie mieszam.
6. Przekładam masę do foremek wyłożonych papilotkami.
           6a) Jeśli robię babeczki w wersji nadziewanej, wypełniam foremki do połowy 
                 masą, następnie nakładam po łyżeczce kajmaku i zalewam masą do pełna.
7. Piekę około 50 minut w temperaturze 180 stopni. Upieczone muffiny są rumiane i jędrne (po dotknięciu nie uginają się pod palcem).
8. Podaję po całkowitym wystudzeniu.