Nicea zawsze kojarzyła mi się ze skąpaną w słońcu Promenade des Anglais. Ale tamten wrześniowy dzień pięć lat temu wcale nie był słoneczny. Padało, wiało, było raczej chłodno - pogoda daleka od wymarzonej. Wymarzone za to było towarzystwo. Ona - Meksykanka i on - Francuz. Zabrali nas na wycieczkę po zakamarkach miasta, o których próżno szukać informacji w przewodnikach.
Pamiętam tę restaurację gdzieś daleko od głównej ulicy i ten wielki talerz przystawek dla czterech osób. Na liściach sałaty ułożone były najróżniejsze sery, wędliny i owoce morza. Między innymi maciupeńkie ośmiorniczki (baby squids). Co prawda wtedy jeszcze jadłam zwierzęta, ale przerażała mnie sama myśl, że mogłabym pożreć te maleństwa. W ogóle z rzeczy, które mają w nazwie słowo "baby", to ja jednak wolę pozostać przy szpinaku i marchewce :).
Pamiętam też, jak zapuściliśmy się w jakiś labirynt wąskich uliczek zastawionych gąszczem straganów. Do samego serca tego targowiska doprowadziły nas... nosy. Wszędzie unosił się delikatny zapach warzyw i... czegoś jeszcze. "Musicie spróbować. To nasz nicejski przysmak", powiedział Gerome i chwilę później wśród dzikiego tłumu "lokalsów" pałaszowaliśmy z papierowych talerzyków miękkie, żółte i pięknie pachnące placki. Socca. Pomyślałam, że muszę zapamiętać tę nazwę.
Oczywiście żadna domowa socca nie będzie smakować tak, jak ta w Nicei, ale cóż począć, kiedy do wakacji daleko, a do Francji nam w tym roku nie po drodze... Wyciąga się blaszkę i się piecze :).
Socca to rozwiązanie z kategorii banalnych i niemogących-się-nie-udać. Potrzebna jest tylko mąka z ciecierzycy, olej, woda i sól. Mąkę z ciecierzycy można kupić w wielu sklepach. Jest też tańsza, chociaż bardziej pracochłonna wersja - można po prostu kilkukrotnie przemielić ciecierzycę w robocie.
Takie placki można podawać z różnymi dodatkami i na wiele sposobów. Może być na ciepło i na zimno. Może być na ostro i na słodko. Można je jeść sztućcami, a można i bez. Może im towarzyszyć sos lub duszone warzywa. Można je piec lub smażyć. Nadadzą się na obiad, na śniadanie, a nawet na lunch w przerwie w pracy. Zawsze będą dobre :). I nie muszę chyba dodawać, że jest to smakołyk bezglutenowy :).
Kitchen hack # 13 - placki ratunkowe
Mąka z ciecierzycy nie zajmuje dużo miejsca w szufladzie, więc można sobie zrobić mały, dajmy na to półkilogramowy zapas na gorsze czasy. Jeśli któregoś dnia na przykład zabraknie nam chleba, wystarczy mąka, woda, 15 minut i problem ze śniadaniem / kolacją z głowy :)
Socca |
Karmelizowana cebula |
Składniki (socca)
1 szklanka mąki z ciecierzycy
1 szklanka wody
2 łyżki oleju + odrobina do wysmarowania blaszki
szczypta soli
Składniki (karmelizowana cebula)
6 cebul
3 łyżki oleju
szczypta soli
mała łyżeczka octu balsamicznego
Wykonanie
1. Cebulę kroję w pióra i wrzucam na rozgrzany olej. Dodaję sól. Smażę na bardzo małym ogniu około... 60 minut :). Co kilka minut mieszam, żeby cebula nie przywarła do patelni i się nie przypaliła.
2. Po zdjęciu z ognia dodaję ocet balsamiczny, który ciekawie podkreśla smak cebuli.
3. Mieszam trzepaczką mąkę z ciecierzycy i wodę z dodatkiem soli. Dodaję 2 łyżki oleju. Ciasto powinno mieć konsystencję mniej więcej ciasta naleśnikowego. Jeśli wyjdzie zbyt gęste, można dodać odrobinę wody.
4. Blaszkę na tartę smaruję olejem i wlewam na nią ciasto. Piekę 15 minut w temperaturze 200 stopni.
Alternatywnie można soccę usmażyć na patelni, ale wówczas proponuję nie używać oleju do smażenia albo nie dodawać go do ciasta, żeby placki nie wyszły za tłuste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz