31 grudnia 2014

Szarlotka na spodzie z płatków kukurydzianych

Dla niektórych szarlotka w Nowy Rok ma taki sam status, jak barszcz z uszkami na Wigilię :). Pojawił się już u mnie wcześniej przepis na tartę jabłkową, ale dziś mam nieco inną propozycję: szarlotkę na spodzie z płatków kukurydzianych. Jest bardzo prosta i szybka w przygotowaniu, a do tego ciasto kukurydziane ma bardzo przyjemne właściwości - jest lekko chrupiące i ma ciekawy smak. No i oczywiście nie ma glutenu, ale to tylko tak na marginesie, bo myślę, że taki spód do ciasta zasługuje na szansę również od tych, którzy się z pszenicą lubią :)

Swoją drogą, ostatnio obserwuję z przerażeniem, że kiedy używam słów "płatki kukurydziane", ludzie często nie do końca wiedzą, o co mi chodzi. Czuję się wtedy staro, bo jeszcze pamiętam czasy, kiedy na sklepowych półkach nie było czegoś takiego, jak corn flakes, a teraz na moich oczach ten dziwny stworek wypiera nasze stare dobre płatki. A stworek jest naprawdę dziwny - żeby nie powiedzieć, że jest to najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam w słowniku języka polskiego. Oficjalnie mamy bowiem do wyboru dwie formy: albo cornflakes (mimo iż w języku angielskim są to dwa słowa), albo... uwaga, trzymamy się krzeseł: cornfleksy! Ten, kto wymyślił cornfleksy i wpisał je do SJP, niech się do mnie zgłosi, bo za językową kreatywność ma u mnie... kawałek szarlotki :). W obliczu mnogości dostępnych form zapożyczonych, ja i tak sobie dalej będę jeść... tak zwyczajnie, po polsku: płatki kukurydziane :).


Szarlotka na spodzie z płatków kukurydzianych
Składniki

200 g płatków kukurydzianych
1 kostka margaryny do pieczenia lub masła
1 szklanka mąki kukurydzianej
5-6 soczystych jabłek
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki cukru pudru
5-6 łyżek wiórków kokosowych
opcjonalnie: syrop klonowy

Wykonanie

1. Jabłka obieram, przekrawam na pół, wycinam gniazda nasienne. Kroję połówki jabłek w plasterki, przyprószam cukrem pudrem (1 łyżka) i cynamonem i odstawiam na chwilę.
2. Płatki kukurydziane rozdrabniam w robocie (lub gniotę w dłoniach na mniejsze kawałki). Mieszam z mąką kukurydzianą i resztą cukru pudru. Dodaję roztopione masło lub margarynę i mieszam dokładnie.
3. Wykładam spód i boki blaszki masą płatkową. Rozprowadzam na niej równomiernie około 1/3 szklanki letniej wody.
4. Na kukurydziany spód wykładam jabłka.
5. Przykrywam szarlotkę folią aluminiową i piekę 30 minut w temperaturze 180 stopni. Potem zdejmuję folię i piekę jeszcze 20 minut.
6. Gotowe ciasto posypuję z wierzchu wiórkami kokosowymi. Jeśli ktoś lubi słodsze ciasta, można na koniec skropić jabłka syropem klonowym.


Szarlotka na spodzie z płatków kukurydzianych

Na marginesie - zamiast jabłek można wykorzystać śliwki skropione syropem klonowym. Do ciasta proponuję wówczas dodać odrobinę kardamonu :)

Ciasto ze śliwkami na kukurydzianym spodzie

30 grudnia 2014

Pyszny i aromatyczny wegański bigos

Bigosu nie jadłam od lat. Jakoś nie mogłam się zebrać, żeby go zrobić. Poza tym obawiałam się, że będę go sobie musiała sama później zjeść, bo moje mięsożerne otoczenie na hasło "bigos bez mięsa" reagowało raczej gromkim śmiechem. 

W tym roku postanowiłam jednak, że podejmę wyzwanie. Pierwszy gar bigosu zaczęłam gotować dwa dni przed Wigilią. Wiadomo - można zrobić bigos w dwie godziny, ale taki prawdziwy, najlepszy, gotuje się kilka dni. Pierwsza miska wjechała na stół wigilijny właśnie, a w sobotę po świętach... zaczęłam gotować kolejny garnek. I wcale nie dlatego, że sama zjadłam 3 kilo kapuchy ;) - amatorów (głównie mięsożernych) było znacznie więcej. Na szczęście okazało się, że przygotowanie bigosu to tylko pozornie masa roboty. Wiem, że przepis poniżej jest długi, ale duża część pracy robi się sama. Łącznie wyprodukowałam takie ilości, że udało mi się jeszcze całe wiaderko zamrozić na Nowy Rok. A przecież oprócz wielogodzinnego gotowania to właśnie mrożenie jest tym, co bigos lubi najbardziej :).

Wegański bigos
 Składniki

1 kg kapusty kiszonej
1/2 główki białej kapusty
50 g grzybów suszonych
20 suszonych śliwek
15 kotletów sojowych
1 kostka wędzonego tofu
opcjonalnie: 4-6 wędzonych kiełbasek sojowych
2 duże cebule
3 ząbki czosnku
2 łyżki koncentratu pomidorowego
150 ml czerwonego wytrawnego wina
olej do smażenia

Przyprawy

1 łyżka majeranku
1 łyżka kminku
1 łyżeczka kuminu
7-8 przetartych w moździerzu (lub rozbitych młotkiem) kulek ziela angielskiego
5-6 listków laurowych
szczypta płatków chili
1 łyżeczka cukru
sól i pieprz do smaku 

Wykonanie

1. Kapustę kiszoną odsączam i kroję. Zalewam około 200 ml wrzątku i gotuję na małym ogniu z kminkiem, zielem angielskim i listkami laurowymi.
2. Kotlety sojowe zalewam wrzątkiem i odstawiam.
3. Grzyby kroję dość drobno, dokładnie płuczę na sitku, zalewam szklanką wrzątku i gotuję na małym ogniu.
4. Cebulę kroję w drobną kostkę. Dodaję majeranek i podsmażam na oleju na patelni o jak największym dnie. Do złotej cebuli dodaję pokrojone w cienkie plastry czosnek i smażę dalej.
5. Szatkuję białą kapustę i dodaję do usmażonej cebuli. Mieszam i smażę około 20-25 minut. Nie mieszam zbyt często, bo chcę, żeby kapusta się usmażyła na złoto, a nie tylko podgrzała.
6. Dodaję usmażoną kapustę do kiszonej. Dodaję także grzyby (razem z wodą, w której się gotowały), pokrojone w kostkę kotlety sojowe i tofu (ewentualnie kiełbaski), pokrojone w paski śliwki i resztę przypraw. Mieszam i gotuję wszystko razem na bardzo małym ogniu. Mieszam od czasu do czasu i w razie potrzeby dolewam nieco wrzątku, żeby bigos nie przywierał.
7. Po około 15 minutach dodaję koncentrat pomidorowy i wino.

Od tego momentu trzeba gotować bigos jeszcze co najmniej pół godziny, żeby wszystko się przegryzło. Potem można go już serwować :). Ale oczywiście bigos staje się coraz lepszy z każdą kolejną godziną gotowania. Jeśli więc macie czas, to warto poczekać, tym bardziej, że robota robi się sama :)

Wegański bigos

23 grudnia 2014

Pasztet z marchewki i soczewicy

Oto kolejny z moich pasztetów - i kolejny przypływ weny z cyklu: coś z niczego. Skąd się wziął? To bardzo proste. Wybierałam się na spotkanie z Przyjaciółmi i chciałam zabrać ze sobą jakiś smakołyk (a to zaskoczenie ;)). Wstałam rano i zanim wzięłam się za planowanie zakupów, przetrząsnęłam zawartość lodówki i kuchennych szuflad, wiedząc, że zawsze się tam coś ciekawego znajdzie. No i znalazłam - marchewkę, soczewicę, ryż, słonecznik i jeszcze kilka drobiażdżków. Od razu zaświeciła mi się w głowie żaróweczka, że to jak znalazł na słodki, kremowy warzywny pasztet. I nagle okazało się, że żadne zakupy nie były potrzebne. A pasztet, który z tego wyszedł, zdetronizował - wszystko na to wskazuje - dotychczasowego faworyta, czyli pasztet z selera.

A oto i nowy król  pasztetów:

Pasztet z marchewki i soczewicy
Składniki

6 marchewek
1 szklanka czerwonej soczewicy
1/2 szklanki białego ryżu
1/2 pora
1 cebula
3/4 szklanki słonecznika
2 jajka (w wersji wegańskiej 2 czubate łyżki mielonego lnu)
3-4 łyżki oliwy

Przyprawy

3 ząbki czosnku
1 łyżeczka kuminu
1 1/2 łyżeczki kolendry
1 1/2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka kurkumy
sól i pieprz do smaku

Wykonanie

1. Soczewicę i ryż płuczę i zalewam 3,5 szkl. wrzątku. Solę i gotuję na małym ogniu aż ryż zmięknie. Od czasu do czasu mieszam, żeby nie przywarło do dna. Potem wyłączam gaz i zostawiam pod przykryciem do wchłonięcia reszty wody. Odstawiam do wystygnięcia.
2. Por, cebulę i czosnek drobno kroję. Podsmażam na oliwie.
3. Dodaję marchewkę startą na drobnej tarce oraz przyprawy i smażę wszystko około 10 minut. Zdejmuję z gazu i zostawiam do wystygnięcia.
4. Kiedy wystygną warzywa i ryż z soczewicą, mielę wszystko w robocie na w miarę jednolitą masę.
5. Dodaję 1/2 szklanki słonecznika oraz jajka. Mieszam dokładnie i przekładam do keksówek. Z wierzchu posypuję resztą słonecznika i ziołami (np. rozmarynem) i lekko dociskam.
6. Piekę 60 minut w temperaturze 180 stopni. Kroję dopiero po całkowitym wystudzeniu.
Pasztet z marchewki i soczewicy

21 grudnia 2014

Praliny w trzech smakach: piña colada, kokosowo-orzechowe i kawowe


Święta zbliżają się coraz większymi krokami, więc kilka dni temu ruszyła u mnie prawdziwa pralinowa manufaktura. Różnego rodzaju pralinek powstało w sumie ponad 200 - oczywiście w celach podarunkowych. Chociaż, nie przeczę, odbyła się także ich intensywna degustacja :). Przecież nie można rozdawać smakołyków, nie upewniwszy się uprzednio, że rzeczywiście są smakołykami :).

Czekoladkowa manufaktura
Z pomocą dwóch Elfów (i kota Felicjana, który jednak nie maczał łapek ani wąsów w czekoladzie, tylko z bezpiecznej, acz gwarantującej skuteczność, odległości sprawował pieczę nad jakością procesu produkcyjnego) ulepiliśmy mnóstwo pralinek orzechowo-śliwkowychmigdałowo-pomarańczowych, o których pisałam już wcześniej. Tym razem zrobiliśmy jednak na odwrót - pomarańczy i mlecznej czekoladzie towarzyszyły dość drobno zmielone orzechy ziemne (w których zresztą pralinki na koniec zostały obtoczone, co widać na zdjęciu poniżej), a w czekoladzie gorzkiej wraz ze śliwkami skąpane były migdały. Efekt? Pyszności!

Pralinki - składniki
Pralinki orzechowo-pomarańczowe
Na tym jednak nie poprzestaliśmy, bowiem stworzyliśmy jeszcze pralinki w trzech nowych smakach. Wszystkie przepisy zamieszczam poniżej.


Praliny o smaku piña colada

Składniki
1 tabliczka białej czekolady 1 łyżeczka masła 1/2 szklanki wiórków kokosowych 1/2 szklanki kandyzowanego ananasa 
Opcjonalnie: łyżka rumu

Praliny - piña colada

Wykonanie
1. Masło rozpuszczam w kąpieli wodnej. Kiedy masło się rozpuści, dodaję czekoladę. 2. Drobno kroję ananasa. Dodaję wiórki kokosowe i rozpuszczoną czekoladę (plus ewentualnie rum). Bardzo dokładnie mieszam. Masa jest na tyle gęsta, że nie trzeba jej odstawiać do przestudzenia. 3. Formuję z masy pralinki, układam na papierze do pieczenia lub w papilotkach i odstawiam do lodówki na co najmniej dwie godziny.

Praliny - składniki

Pralinki kokosowo-orzechowe
Składniki
1 tabliczka mlecznej czekolady 1 łyżeczka masła 1/2 szklanki wiórków kokosowych 1 szklanka orzechów ziemnych
 
Praliny kokosowo-orzechowe
Wykonanie
1. Masło rozpuszczam w kąpieli wodnej. Kiedy masło się rozpuści, dodaję czekoladę. 2. Mielę orzechy (nie na mąkę, tylko na ziarenka mniej więcej wielkości kaszy gryczanej). Połowę odkładam. Do reszty dodaję wiórki kokosowe i rozpuszczoną czekoladę. Bardzo dokładnie mieszam. Masa powinna być na tyle gęsta, że nie trzeba jej odstawiać do przestudzenia, ale gdyby pralinki nie chciały się dać ulepić, można chwilę poczekać. 3. Formuję z masy pralinki i obtaczam w orzechach.
4. Układam gotowe pralinki na papierze do pieczenia lub w papilotkach i odstawiam do lodówki na co najmniej dwie godziny.

Praliny - czekoladka :)
Pralinki kawowe

Składniki
1 tabliczka gorzkiej czekolady 1 łyżka masła
1 łyżeczka cukru
2 łyżki ziaren mocno palonej, świeżej kawy  
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej

Pralinki
Wykonanie
1. Masło rozpuszczam w kąpieli wodnej wraz z cukrem. Kiedy masło się rozpuści, dodaję czekoladę i kawę rozpuszczalną. 2. Rozdrabniam w robocie ziarna kawy na cząstki wielkości kaszy gryczanej (ziarna muszą być naprawdę świeże i mocno palone, żeby były chrupiące, a nie gumowe i twarde). 3. Dodaję do kawy rozpuszczoną czekoladę i dokładnie mieszam. Odstawiam do przestygnięcia na 5-10 minut (aż masa będzie na tyle gęsta, że można będzie z niej ulepić kulki).

4. Formuję z masy pralinki i układam na papierze do pieczenia lub w papilotkach i odstawiam do lodówki na co najmniej dwie godziny.

Wersja alternatywna dla posiadaczy foremek do pralinek (ewentualnie miękkich, silikonowych foremek na lód):

Punkty 1 i 2 - bez zmian.
3. Po wymieszaniu masy przekładam ją do foremek i odstawiam do lodówki na co najmniej godzinę. Potem wyjmuję pralinki z foremki i przekładam do papilotek.

* * *

Reasumując, kot Felicjan zatwierdził wykonanie pralinek i życzy wszystkim Blogoczytelnikom caaaaałego mnóstwa słodkości! :)

Kot Felicjan

14 grudnia 2014

Orzechowa zupa krem z ziemniaków

Ze względu na swój delikatny smak, zupa krem z ziemniaków (podobnie, jak zupa krem z dyni) stanowi bardzo dobrą bazę do kulinarnych kreatywnych kombinacji. Można ją przygotować bardziej na ostro, dodając płatki chili i przygotowując do niej pikantne grzanki. Można postawić na wersję orientalną, dodając do zupy mleko kokosowe, imbir i kumin, a zamiast grzanek - ciecierzycę. Kolejna możliwość to krok w stronę kuchni śródziemnomorskiej i wzbogacenie zupy (już po zblendowaniu) o pokrojone w paseczki suszone pomidory. Każda z tych wersji znajdzie swojego amatora. U nas tym razem oprócz słodziutkiej kukurydzy do zupy trafiło to, co tygryski lubią najbardziej: orzechy! :)

Orzechowa zupa krem z ziemniaków
Składniki

8-9 ziemniaków
włoszczyzna + 1/2 pora
1/2 puszki kukurydzy
1 szklanka niesolonych orzechów ziemnych

Przyprawy

kilka gałązek świeżego tymianku lub 1 łyżeczka suszonego
nać pietruszki i koperek
szczypta słodkiej papryki do dekoracji
sól i świeżo mielony pieprz do smaku

Wykonanie

1. Ziemniaki obieram i kroję w kostkę, podobnie pietruszkę i seler z włoszczyzny. Por kroję w plastry.
2. Przekładam pokrojone warzywa do garnka. Dokładam marchew i kapustę z włoszczyzny (w całości). Zalewam wrzątkiem tak, żeby woda przykryła warzywa i gotuję, aż zmiękną (20-25 minut).
3. Mielę 3/4 szklanki orzechów i dodaję do zupy wraz z tymiankiem. Resztę orzechów podprażam na suchej patelni.
4. Zdejmuję zupę z ognia i wyjmuję marchew i kapustę, a resztę składników blenduję na gładki krem (jeśli zupa jest za gęsta, można dolać wrzątku), po czym dodaję kukurydzę.
5. Kapustę kroję w cienkie paseczki i nakładam po troszeczkę do miseczek (taki niby-makaron ;)). Zalewam zupą. Na wierzchu układam pokrojoną w plastry marchewkę, podprażone orzechy i zieleninę. Posypuję świeżo zmielonym pieprzem i słodką papryką. Gotowe :)
Orzechowa zupa krem z ziemniaków

10 grudnia 2014

Kakaowo-orzechowy mus z awokado

Kakaowo-orzechowy mus z awokado

Jakie jest marzenie każdego łasucha na świecie? Takie łakocie, które byłyby obłędnie pyszne i które można by przy tym jeść kompletnie bez wyrzutów sumienia.

No to bardzo proszę.

Po pierwsze superfood, czyli awokado. Omega-3, witamina E, kwas foliowy, antyoksydanty. Słowem: pieszczota dla mózgu i serca, morderca dla cholesterolu. Poza tym działa antystarzeniowo (!!!), przeciwzapalnie i antynowotworowo. Znaczy się: jemy :).

Po drugie superfood, czyli kakao. Antyoksydantów ma tyle, że ho, ho (czytaj: zmarszczki precz, nowotwory precz, stany zapalne precz). Do tego masa magnezu (stres precz) i żelaza (które oczywiście doskonale się komponuje z kwasem foliowym w awokado). I jeszcze do tego stymuluje endorfiny. Znaczy się uszczęśliwia.

Po trzecie orzechy ziemne. Wiecie, że orzechy ziemne to tak naprawdę nie orzechy, tylko strączki? A przecież każdy wie, że strączki są zdrowe :). Fistaszki mają więcej białka i witaminy B3, niż jakiekolwiek inne orzechy (hm, może dlatego, że nie są orzechami?). W dodatku mniej kaloryczne od nich są tylko nerkowce.

Po czwarte kokos. Doskonałe źródło błonnika, białka i elektrolitów (potas, żelazo, magnez). A do tego witaminy z grupy B. Czego chcieć więcej?

Po piąte substancja słodząca. Albo superfood, czyli miód (wiadomo, dobry na wszystko), albo superfood, czyli stewia (antyoksydantów i mikroelementów tyle, że dla całej rodziny wystarczy, a kalorii tyle, że nawet krasnoludek by na tym nie przytył).

Po szóste mandarynka. Cała masa witaminy A (na dobry wzrok i piękną skórę) i C (na odporność). A do tego dodatkowa porcja przeciwutleniaczy. I jeszcze przyspiesza przemianę materii <3.

Czy potrzebna Wam jeszcze jakaś rekomendacja?

Ach! Po siódme: to naprawdę pyszne!

Kakaowo-orzechowy mus z awokado


Składniki (na 1 porcję)

1 małe dojrzałe awokado
1 łyżka kakao
1 łyżka miodu (lub 1 łyżeczka syropu ze stewii) - może być mniej lub więcej, zależy jak kto lubi
3 łyżki orzechów ziemnych niesolonych
1 łyżka płatków kokosowych
kilka cząstek mandarynki

Wykonanie

1. Awokado obieram ze skórki i miksuję z kakao i miodem lub stewią na gładką, jednolitą masę.
2. Rozdrabniam w blenderze orzechy i dodaję do masy.
3. Cząstki mandarynki obieram ze skórki (tej cienkiej, białej) i wyciągam z nich pestki, jeśli jakieś są.
4. Przekładam masę do szklanki (miseczki, czegokolwiek). Na wierzchu układam cząstki mandarynki i płatki kokosowe.

Kakaowo-orzechowy mus z awokado

7 grudnia 2014

Czekoladki migdałowo-pomarańczowe

Jestem z tego pokolenia, któremu już zawsze, na wieki wieków zapach pomarańczy (i mandarynek) będzie się kojarzyć ze świętami. Dlatego im bliżej świąt, tym częściej sięgam po ten owoc. A już świąteczne słodycze nie mogą nie być choć trochę pomarańczowe.

Dziś zapraszam na bardzo proste w przygotowaniu migdałowo-pomarańczowe czekoladki, które co prawda powstały jako pocieszacz, ale równie dobrze sprawdzą się jako świąteczny prezent :)

Czekoladki migdałowo-pomarańczowe
Składniki

1 tabliczka mlecznej czekolady
1/3 tabliczki gorzkiej czekolady
1 łyżeczka masła
1/2 szklanki słupków migdałowych
3 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
1 łyżka rumu

+ papilotki

Wykonanie

1. Roztapiam masło w kąpieli wodnej. Dodaję pokrojoną na kawałki czekoladę i również roztapiam. Trzeba uważać, żeby nie dostała się do niej woda ani para wodna - miseczka, w której roztapiamy czekoladę powinna szczelnie przylegać do naczynia z wrzątkiem.
2. Kiedy czekolada się roztopi, zdejmuję z pary, dodaję migdały, skórkę pomarańczową i rum. Dokładnie wszystko mieszam i odstawiam na kilka minut, żeby masa lekko przestygła.
3. Nakładam do papilotek po czubatej łyżeczce masy.
4. Odstawiam na co najmniej dwie godziny do lodówki.

Czekoladki migdałowo-pomarańczowe

5 grudnia 2014

Wegański barszcz ukraiński

Wiem, że wegański barszcz ukraiński niektórym może się wydać tym samym, co... bezalkoholowe wino? Myślę jednak, że w większości będą to osoby, które nie miały jeszcze okazji takiego barszczu spróbować. A ja do tego gorąco zachęcam, bo zupka jest prze-pysz-na! My jedliśmy, aż nam się uszy trzęsły i wieeelki gar zupy zniknął w okamgnieniu :).

Wegański barszcz ukraiński
Składniki

500 g kapusty kiszonej
4 buraki
2 marchewki
1 pietruszka
ćwierć selera
4 ziemniaki
1 szklanka białej fasoli (suchej) lub 2 puszki
100 ml zakwasu z buraków (ewentualnie może być barszczyk w butelce + 2-3 łyżki soku z cytryny)
100 ml przecieru (nie koncentratu!) pomidorowego
pół pęczka natki pietruszki
3-4 łyżki oliwy z oliwek

Przyprawy
 
3-4 listki laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego
1 łyżeczka majeranku
sól, pieprz do smaku

Wykonanie

1. Jeśli mam suchą fasolę, to namaczam ją na noc. Następnego dnia płuczę i gotuję na miękko.
2. Kapustę kiszoną odciskam (nie płuczę), kroję i gotuję z minimalną ilością wody, aż zmięknie (około 30 miut).
3. Buraki obieram, kroję w kostkę, zalewam wrzątkiem (około 2,5 litra) i gotuję w większym garnku.
4. Po około 15 minutach dodaję pokrojone w kostkę ziemniaki, marchewkę, pietruszkę i seler, a także przyprawy.
5. Kiedy warzywa są już prawie miękkie, dodaję ugotowaną fasolę (lub tę z puszki) i kapustę. Gotuję razem jeszcze 5-10 minut.
6. Na koniec dodaję zakwas, przecier pomidorowy i oliwę z oliwek. Mieszam i po chwili zdejmuję z gazu.
7. Podaję z dużą ilością posiekanej natki pietruszki.

2 grudnia 2014

Karmelizowane gruszki w tymiankowym sosie toffi

Karmelizowane gruszki w tymiankowym sosie toffi

Hm... Trudno się oprzeć wrażeniu, że ostatnio blog Simply Vege staje się... coraz słodszy. Częściowo wynika to z tego, że ostatni czas obfitował w sprzyjające słodkościom okazje. Drugi powód jest taki, że - nie oszukujmy się - mniej słońca = mniej dopaminy = albo depresja, albo kompensacja. Ja osobiście wybieram to drugie ;). Jeśli zaś narzędziem kompensacji mają być słodycze (bo przecież nie można im odmówić skuteczności w tej kwestii), to chyba lepiej, żeby były domowej roboty, niż jakieś chemiczne ze sklepu, prawda?

Moja propozycja na dziś to karmelizowane gruszki w tymiankowym sosie toffi. Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego gruszki i karmel nie występują w naturze razem, bo zdecydowanie zostały stworzone jako elementy komplementarne. Po drugie o ile tymianek może się na pierwszy rzut oka kojarzyć raczej z daniami na ostro, o tyle jednak gorąco zachęcam do wykorzystywania go w deserach - szczególnie tych na bazie karmelu lub miodu. Cudownie przełamuje słodycz i nadaje deserowi minimalnie wytrawnego charakteru. Na marginesie, moje toffi jest w wersji light, bo robiłam je na mleku zagęszczonym, a wszak można i na śmietance 36%.

Deser może i sprawia wrażenie dość wykwintnego, ale w rzeczywistości jest banalny w przygotowaniu i bardzo tani. Taka odrobina luksusu, na którą można sobie pozwolić na co dzień :)

O karmelu pisałam już w tym przepisie, była to jednak wersja "dla początkujących", to znaczy z dodatkiem wody. Dziś karmel w postaci klasycznej, która tak naprawdę wcale nie jest bardziej skomplikowana, a w dodatku jest nieco szybsza.

Karmelizowane gruszki w tymiankowym sosie toffi
Zanim przejdę do przepisu, mam dla Was pewne wskazówki.

Kitchen hack # 21 - karmel

Podczas robienia karmelu bez dodatku wody trzeba pamiętać o kilku prostych zasadach. Po pierwsze cukier powinien być równomiernie rozłożony na powierzchni patelni. Po drugie nie mieszamy karmelu, bo w kontakcie z zimną łyżką zacznie się krystalizować. Jeśli cukier rozpuszcza się nierównomiernie, lepiej poruszać patelnią, niż mieszać karmel łyżką. Po trzecie stawiamy patelnię na największym palniku, ale gaz lub temperaturę ustawiamy na minimum. W ten sposób patelnia będzie się podgrzewać równomiernie, a cukier się nie przypali.

Ach, jeszcze jedno! Uprzedzałam już o tym kiedyś, ale ostrożności nigdy za dużo. Niech Was licho nie podkusi, żeby oblizać łyżkę, którą mieszaliście karmel, bo Wam język wyparuje ;). Cukier karmelizuje się w temperaturze wyższej niż 150 stopni. To tak, jakby chcieć polizać piekarnik ;)

Kitchen hack # 22 - toffi

Karmel krystalizuje się przy jakimkolwiek kontakcie z czymś chłodniejszym, ale żeby z karmelu zrobić toffi, trzeba do niego dodać mleko. Niestety nie wystarczy zagotowanie mleka, ponieważ i tak będzie chłodniejsze od karmelizującego się cukru (patrz wyżej). Co prawda kryształki można rozpuścić, odpowiednio długo gotując masę, ale komu by się chciało stać pół godziny nad patelnią i cały czas mieszać? Poza tym może się to to przypalić. Co w takim razie zrobić? Sztuczka jest bardzo prosta: przed dodaniem mleka dodajemy do gorącego karmelu łyżkę masła i dokładnie mieszamy. I sprawa załatwiona :)

Karmelizowane gruszki w tymiankowym sosie toffi

Składniki (na dwie porcje)

1 gruszka
4 łyżki cukru
1/4 szklanki mleka zagęszczonego (niesłodzonego)
1 łyżka masła
7-8 goździków
kilka gałązek świeżego tymianku

Wykonanie

1. Cukier rozsypuję równomiernie na patelni i wstawiam na największy palnik. Ustawiam minimalny płomień (lub temperaturę grzania) i zostawiam.
2. Gruszkę obieram, kroję w ćwiartki i wycinam gniazda nasienne.
3. Zagotowuję mleko.
4. Kiedy cukier się skarmelizuje (zmienia wtedy kolor na złocisty brąz i kipi), wrzucam do niego goździki i kilka listków tymianku. Następnie układam na patelni gruszki i obsmażam je w karmelu po 2-3 minuty z każdej strony.
5. Przekładam gruszki na talerz a do karmelu dodaję łyżkę masła i dokładnie mieszam (najlepiej drewnianą łyżką).
6. Dolewam mleko, mieszam dokładnie i gotuję jeszcze minutę-dwie, żeby sos toffi lekko zgęstniał.
7. Polewam gruszki sosem, dekoruję świeżym tymiankiem i rozpływam się ze szczęścia :)

1 grudnia 2014

Tarta jabłkowa z syropem klonowym (w wersji klasycznej i w wersji GF)

Tarta jabłkowa z syropem klonowym

Pogodowo są może fajniejsze pory roku (chociaż tegoroczna jesień i tak nas raczej w tej kwestii rozpieszczała), ale za to jest mnóstwo kulinarnych powodów, żeby darzyć jesień ciepłym uczuciem.

Moja jesień często bywa dyniowa i równie często buraczkowa. Wcale nie rzadziej pachnie grzybami i orzechami. Ale moja jesień jest też słodka słodyczą najprawdziwszych jabłek w najróżniejszych odmianach. Dzień bez jabłka jest dniem straconym - tym bardziej, że to tak wdzięczny obiekt kuchennych wariacji.

Oprócz chrupania jabłek na surowo, szczególnie lubię je w wersji na ciepło - na przykład pieczone z miodem, mascarpone i orzechami albo na kruchym tartowym spodzie. Koniecznie w towarzystwie aromatycznej kawy lub gorącej herbaty, jeszcze lepiej w towarzystwie dobrej książki, a najlepiej... w dobrym towarzystwie :).

Dziś zapraszam na tartę jabłkowo-klonową. Bo chandrze mówimy stanowcze: NIE!


Tarta jabłkowa z syropem klonowym

Składniki

Spód tradycyjny według tego przepisu: ciasto na tartę lub spód bezglutenowy według tego przepisu: bezglutenowe ciasto na tartę (do ciasta dodaję pół łyżeczki cynamonu, ćwierć łyżeczki kardamonu i szczyptę gałki muszkatołowej).



6 kwaśnych jabłek
2 łyżki cukru pudru
5-6 łyżek syropu klonowego
1/3 szklanki rodzynek
75 g płatków migdałowych
1 łyżeczka cynamonu


Wykonanie


1. Jabłka obieram i kroję w niezbyt drobną kostkę. Mieszam z cukrem i cynamonem i odstawiam na co najmniej godzinę do lodówki, żeby puściły sok.
2. Rodzynki zalewam wrzątkiem i również odstawiam na około pół godziny.
3. Mieszam jabłka z rodzynkami i wykładam na spód do tarty. Posypuję z wierzchu płatkami migdałowymi i piekę około 30 minut w temperaturze 180 stopni.
4. Po wyjęciu z piekarnika polewam syropem klonowym.